Miałam piękny sen o świecie bez zazdrości. Wiecie jak
wyglądał? Były drzewa, domy, nawet infrastruktura, ale nie było ludzi.
Z zazdrością jest jak z miłością.
Oba uczucia powodują, że mamy klapki na oczach, tracimy trzeźwy osąd. Tylko w przypadku zazdrości bardziej niszczymy siebie niż kogoś, o ile osoba obmawiana ma
stabilną samoocenę. Przyglądamy się innym i "zżera nas zazdrość",
jednak sami nic nie robimy. Uzurpujemy sobie jedynie prawo do oceny.
Krytykujemy, bo na nic innego nas nie stać.
Dlaczego zazdrościmy?
Zazdrościmy z wielu powodów, tak
różnych jak ludzi na świecie. Zazdrośnik kojarzy mi się z typowym „Polaczkiem”.
Nie od dziś wiadomo, że nie lubimy sukcesów innych, a cieszy nas, kiedy
im się noga powinie. Na zewnątrz przybieramy poważny wyraz twarzy, a w duchu
się cieszymy. Nie lubimy ludzi, którzy myślą nieszablonowo, bo za tym zazwyczaj
idzie dobry pomysł na biznes. Nie lubimy ludzi, którzy są ładniejsi, bo to my
chcemy być adorowani. Nie lubimy ludzi bardziej wykształconych, bo stanowią dla
nas potencjalne zagrożenie w pracy. Nie lubimy ludzi ambitnych, bo sami
jesteśmy leniwi. Po prostu nie lubimy ludzi lepszych od nas. Broniąc się przed
bolesną prawdą, która rani nasze ego i zaniża samoocenę stosujemy wysublimowane
mechanizmy obronne.
Czy zazdrość może
budować?
Słowo zazdrość ma pejoratywne
zabarwienie. Często wypowiadane z ambony. Kojarzone z grzechem i kościołem.
Ukryte w podświadomości jako uczucie niegodne homo sapiens. Sama zawsze zazdrościłam ludziom umiejętności,
osobowości, świetnej charyzmy. Tego z czym się człowiek rodzi bądź nabywa drogą
wyrzeczeń. Takie osoby zmuszają mnie do stawiania się coraz lepszą, inspirują
mnie.
Rzeczywiście świat bez zazdrości nie był już tym, co nam znane. Mimo, że jest to piętnowany grzech to i chrześcijanie sobie z nim nie dają rady... Jestem ciekawa jak opiszesz inne grzechy :)
OdpowiedzUsuń