Nagi mężczyzna stoi nad brzegiem morza i boi się wejść do
wody. Podchodzi do niego znajomy i pyta: nie chcesz się wykąpać? Na to
mężczyzna odpowiada: chciałbym, ale boję się, że zamoczę ubrania.
Każdy z nas czegoś się boi. Jednak coraz więcej przebywa
ludzi, których paraliżuje strach przed życiem, miłością, spełnieniem. Mam
wrażenie, że w dużej mierze wypływa to z naszego przekonania, że chociaż znamy
na wskroś swoje lęki to wolimy je, niż coś nowego. A nóż trafimy na coś
gorszego, nie wyjdzie nam, nie będzie gdzie wracać. Boimy się przyznać przed
samymi przed sobą, że się wypaliliśmy, że nie mamy czym oddychać. Wolimy dusić
się w ciasnym pomieszczeniu. Wolimy walić głową w szklany sufit, niż znaleźć
ciekawszą pracę. Wolimy zostać w destrukcyjnym związku, niż poczuć jak to być
samemu.
Często jestem świadkiem tych samych historii. Widzę ludzi z
otwartymi ustami ze zdziwienia i bezradnie rozłożonymi rękoma. Często sama
patrzę w lustro i widzę taką twarz. Słucham historii różnych osób, a tak jakby
wszyscy opowiadali o tym samym. Wszystko dotyczą rozczarowania życiem tym, że
nie wyszło. Tylko jak miało wyjść jak nie daliśmy sobie nawet szansy.
Czy to tylko strach
czy już lęk?
Strach budzi się w nas w obawie przed czymś co dobrze znamy.
Zranieni w pewnych okolicznościach, nie bawimy się już zapałkami. Boimy się sparzyć.
Jednak co wtedy, gdy budzimy się w nocy z zaciśniętymi pięściami i zgrzytamy
zębami. Jesteśmy bezpieczni, a i tak jest w nas lęk. To wypływa z nas, bez
przyczyn, jest zaraźliwe, niszczy nas, zabrania nam żyć. To coś nie pozwala nam
pływać. Chociaż nie mamy ubrań, więc nie mamy nic do stracenia to dalej jest
nas w strach. Nie boimy się, że utoniemy. Boimy się czegoś nieracjonalnego, czegoś
co nie istnieje. Strach jest w nas, a właściwie to my nim jesteśmy.
Może się powtórzę, ale chyba warto. Bojąc się wybrać tylko
pozornie nie podejmujemy decyzji. Wtedy nie wybieramy nic. Żyjemy w stagnacji,
byle jak. Tylko późną nocą pozwalamy sobie pomarzyć o pływaniu.
0 komentarze:
Prześlij komentarz