Każdy z nas
chce być najlepszy w tym co robi. To naturalne. Wszyscy dążymy do osiągnięcia
perfekcji. Dążymy do doskonałości nawet wtedy, gdy ją osiągnęliśmy.
Perfekcja staje się naszą obsesją. Staramy się dać z siebie wszystko
zarówno w życiu zawodowym, jak i uczuciowym, często nie doceniając tego, co osiągnęliśmy
do tej pory. Mimo, że zdobyliśmy naszą ‘małą perfekcję’ poszukujemy alternatyw
tłumacząc, że ‘to jeszcze nie jest to’. Dlaczego nie możemy wtedy zatrzymać
świata i po prostu nacieszyć się chwilą? Cieszyć się z każdego kolejnego dnia,
z każdego kolejnego dnia w pracy, każdego wieczoru spędzonego z chłopakiem,
każdej kolejnej lampki wina?
Wchodząc na sam szczyt, przestajemy doceniać. Żeby zacząć doceniać, musimy
stracić. Czemu nieustannie staramy się gonić króliczka, zamiast go złapać? A
gdy już go złapiemy, to wolelibyśmy go wypuścić? Dopiero, gdy go wypuścimy to
zaczyna nam go brakować. Zostajemy wybitnymi aktorami
udając perfekcyjnego ojca, perfekcyjnego męża czy perfekcyjną panią domu. Wtedy
zaczynamy rozumieć, że nasza mała doskonałość została już osiągnięta. Niestety
‘wtedy’ jest za późno.
Upadamy. Zaczynamy się podnosić. Zaczynamy wszystko od nowa. Ponownie
budujemy nowe relacje, podejmujemy nową pracę. Wracamy do tego samego punktu, w
którym jeszcze do niedawna znajdowaliśmy się. Tylko dlaczego, gdy już jesteśmy
na szczycie zaczynamy mieć wątpliwości, że ‘to jeszcze nie jest to’?
0 komentarze:
Prześlij komentarz