niedziela, 21 grudnia 2014

Człowiek, nie wielbłąd - pić musi Tatrę!



Zawsze jest jakaś okazja do picia
Nigdy nie wychodzimy na jedno piwo. Na drugi dzień zawsze jest podobnie. Nie tylko czujemy wzmożone pragnienie. Znajdujemy telefon w toalecie, sprawdzamy stan konta i ciała, zastanawiamy się, dlaczego nasza odzież jest cała w błocie, a nie padało. Żarliwie próbujemy przypomnieć sobie o czym rozmawialiśmy ze znajomymi. Buty można wyczyścić, guz się zagoi, może nikt nie weźmie na serio tego, co zostało powiedziane, a najczęściej nikt nie pamięta.

Młodzi, bezczelni, nierzadko piękni, a przede wszystkim towarzysko pijący
Pijemy nie tylko dla zabicia stresu, nudy czy uzyskania lepszego samopoczucia. Pijemy, bo chcemy zapomnieć o swoich ograniczeniach, kompleksach, trudach dnia codziennego. Pijemy by się otworzyć, pokonać barierę nieśmiałości i powiedzieć wreszcie, co nas boli, zastanawia, martwi. Ale czy na pewno? Rozhamowani, wylewamy z siebie myśli. Uważamy, że jesteśmy do bólu szczerzy, ale często nie myślimy, ponosi nas fantazja.

Zawsze na drugi dzień zastanawiam się czemu tak powiedziałam. Przecież w gruncie rzeczy, tak nie myślę. A nawet jeśli myślę to, dlaczego tylko wtedy? 

W gruncie rzeczy lubimy ten stan, kiedy czujemy się nieśmiertelni. Wyjawiamy najbardziej kompromitujące/intymne historie ze swojego życia, ale nie tylko. Wspominamy ostatnie imprezy, narzekamy na pracę, znajomych, rodzinę. Lubimy się resetować. Opowiadamy abstrakcyjne rzeczy na temat tego, że jak umierać to tylko szybko, najlepiej w pędzącym samochodzie. Nie baczymy na konsekwencje wypowiadanych słów. Niby szczerzy, ale bezrefleksyjni. 

Zaskocz mnie – kup mi Tatrę
Każdy z nas ma taką Tatrę. Nie do końca chodzi o smak czy cenę, może nawet nie chodzi o markę. Coś co nas relaksuje, pozwala zapomnieć. Z jednej strony budzi w nas śmiech, a z drugiej politowanie, jeśli okazuje się, że to po prostu Tatra. Wszyscy marzymy o tym, żeby było to coś więcej. Może zadowalająca relacje, dobre stosunki z rodzicami, uznanie i szacunek w oczach bliskich, a może po prostu błysk w oku tej najważniejszej osoby.

Mam nadzieje, że to tylko taki okres przejściowy, że to minie. Znajdziemy coś lub kogoś, kto zastąpi nam pustkę, wypełni ją. Może kiedyś coś w nas pęknie, przeleje się czara goryczy i zaczniemy być bardziej refleksyjni.

0 komentarze:

Prześlij komentarz