Akcja #JedźJabłka przypomina próbę pobicia rekordu
Guinnessa. W bardzo krótki czasie próbujemy przejeść tony jabłek i wypić litry cydru, oczywiście za
zdrowie rosyjskiego prezydenta. W okresie wzmożonej nagonki nie radzę
przyznawać się do nielubienia jabłek.
Chyba, że importowanych.
Smaczne bo polskie
Być może nigdy ich nie lubiłeś, a teraz zajadasz się ze
smakiem. Dlaczego? Portale
społecznościowe już kilkukrotnie udowodniły, że mają duży wpływ na
kształtowanie przekonań przeciętnego internauty. Do zmiany postawy dochodzi w
sytuacji, gdy zintegrują się trzy komponenty, element emocjonalny, element
poznawczy oraz element behawioralny. Dużą rolę w kształtowaniu czynnika
poznawczego zawdzięczamy mediom, które zapoznały nas z informacją o sankcjach
ze strony rosyjskiej. Akcja #JedźJabłka narodziła się spontanicznie i zyskała
duży rozgłos na serwisach społecznościowych. U wielu Polaków odezwały się
patriotyczne uczucia. Większość z nas pamięta
wojnę tylko z książek do historii, ale i tak podświadomie czuje się jak
pod zaborami - w myśl reguły jest ofiara to musi być i kat. Dopełnieniem zmiany
jest zjedzenia jabłka. Czyn ten utwierdza nas w przekonaniu, że owoc ten jest
swoistego rodzaju bronią wymierzoną w siły przeciwnika.
Jedzenie jabłek przez Polaków to odpowiedź na hegamonistyczną
politykę rosyjską. Na restrykcyjne sankcje odpowiemy akcją jedzenia jabłek. Być
może poprawi nam się perystaltyka jelit, bo gospodarka zapewne nie.
Głupota nieziemska, która zmieni tyle, co nic. No może polscy sadownicy się ucieszą, bo chwilowo wzrósł popyt na jabłka, ale minie jeszcze szybciej, niż się pojawił. Nie oszukujmy się, żyjemy w społeczeństwie konformistów, opętanych kulturą obrazkową, dla których najważniejsze są lajki na wszelkiej maści portalach społecznościowych.
OdpowiedzUsuń