Czego się wstydzimy?
Chyba wszystkiego po trochu. Czasem wstyd nam za kogoś,
czasem za siebie. Nierzadko wstydzimy się tego, za co wstyd nam nie powinno
być. W końcu jesteśmy zakompleksionym narodem. Mamy kobiety wstydzące się swojej
kobiecości. Mężczyzn wstydzących się swoich kobiet. Kobiety wstydzących się
swoich mężów. Najczęściej wstydzimy się własnego ciała i swojej wrażliwości.
Często nie wstydzimy się wtedy, kiedy powinniśmy. Chwalimy
się rozrywkowym trybem życia. Tym ile możemy wlać w siebie. Chwalimy się nowymi
sztukami i ilością kochanków. W efekcie często chwalimy się własną głupotą.
Wbrew pozorom mi też często jest głupio i czuję się jak
skończona idiotka. Co roku obiecuje sobie więcej konsekwencji. Co roku życzę
sobie podejmowania rozsądnych i racjonalnych decyzji. Nadal przegrywam z
własnymi słabościami, ale staram się
walczyć z własną głupotą.
Skok w bok
On wysoki, przystojny, inteligentny i bardzo zaradny. Ma
piękną żonę. Wykańczają domek na wsi, spodziewają się dziecka. Po ślubie może 4
lata. Wzięli go w po okresie „burzy i naporu”, więc mieli okazję się wyszumieć.
On deklaruje, że ją bardzo kocha, że to kobieta dla, której zmienił tryb życia,
z playboy ‘a na statecznego biznesmena.
Mimo to ją zdradza. Z taką jedną, zresztą bardzo zgrabną.
Ona też ma męża, więc to z pozoru czysty układ. Nikt nikomu nie spieprzy życia.
Czy im wstyd?
Zdrada to temat rzeka. Kto nie zdradza niech pierwszy rzuci
kamieniem. Wszystko staje na głowie, nawet jak się układa to zawsze znajdzie
się jakiś powód do niesubordynacji, do niewierności.
Nie ma tu mowy o wstydzie. Czasem pojawia się poczucie winy.
Wstyd jest wtedy, kiedy żona się dowie. I nie wiadomo, czego się bardziej
wstydzimy, że zdradzamy czy nie potrafimy dobrze tego ukryć?
0 komentarze:
Prześlij komentarz