niedziela, 20 marca 2016

Dlaczego, niektóre związki nie trwają?



Od pewnego czasu obserwuję niepokojący „trend”. Znałam kilka takich par, trochę nawet im zazdrościłam. Sama nie wiem czego. Zawsze szczęśliwi, radośni, mający czas dla siebie i innych, spędzający go aktywnie. 


Po paru latach bycia razem zostało im „Ja” i „Ty”. Bardzo się kochali, ale nie wyszło. Z różnych względów, coraz mniej czasu dla siebie, rozbieżność celów, a czasem nie do zniesienia nuda. 

Nudno jak cholera

Bo on/ona zaczął zachowywać się jak stary kapeć. I to dosłownie, dresy, piwo, kanapa. Jedyne wspólne wyjście to wyjście na zakupy do warzywniaka. Gdy opadają emocje i zastawa się wytłukła pozostaje albo przyzwyczaić się do tego, co było i już nie wróci, albo rozstanie.

Najczęściej rozstają się, bo nie wiedzą że miłość to nie tylko tłuczenie zastawy. Brak zainteresowania partnera (bo ileż można rzucać talerzami?) tłumaczą jako wypalenie w związku. 

Rozbieżność celów

Na początku wszystko jest pierwsze, nowe, nieodkryte i „różowe”. Niejednokrotnie z takich związków rodzą się piękne, zdrowe dzieci.

Brak wspólnych celów nie jest problemem do czasu, kiedy przychodzi czas pierwszych, poważnych decyzji. Trzeba się ugiąć i żyć jakoś razem, albo rozstać. Nie każdy się przemoże, poświęci i spróbuje. Trochę, dlatego że podświadomie skreślił ten związek już dawno.  

Dlaczego się rozstają?

Bycie w związku to wybór. Czasem nasz, czasem innej osoby. Zawsze można walczyć, jeśli to nie nasza decyzja, jeśli jest o co, jeśli wydaje nam się, że to osoba warta zachodu. Jeśli całkiem fajne i sympatyczne pary rozstają się tzn., że taki był ich wybór. I nie mówię o jednej, bezmyślnej decyzji powiedzianej w złości. Rozchodzenie się to proces długotrwały. Trochę jak choroba terminalna. Najpierw wątpliwości pojawiają się w głowie, później następują przerzuty do innych narządów. Zaczynamy się mniej starać, szukać wad, powodów do rozstania i okazji do poznawania nowych osób.

Nie zrozumcie mnie źle, oni nadal są sympatyczni i kochający, tylko nie względem siebie.
Powtórzę, bycie w związku lub nie to decyzja, nic więcej, a może aż tyle.

0 komentarze:

Prześlij komentarz